Melassa

 

2000 SP Records
album możesz kupić tutaj 

  1. Aeroplane intro

    tekst piosenki

  2. Melassa

    tekst piosenki

  3. Jeśli nie chcesz

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Tak, tak, tak, każden jeden otaczany
    System każde życie chciałby włożyć w swoje ramy
    Nieustanna opresja w każdym rytu aspekcie
    Stała obserwacja przy każdym obiekcie
    Egzekucja każdej sfery życia człowieka wolnego
    Prowadzi do stworzenia niewolnika posłusznego
    Nagrodą dla którego są chleb i igrzyska
    Aparat systemu humorem tryska

    Idea bycia wolnym cała pełna ograniczeń
    Tworzona wobec ciebie cała długa lista życzeń
    Nakazów, zakazów, wszelakich powinności
    Prawo decyzji to sobie tak rości
    Tworzy pędy zależności dużej i małej
    Zabijana indywidualność w rzeczy samej
    Idealna postawa jest słaba i chwiejna
    Sytuacja nie jest jednak zupełnie beznadziejna

    Jeśli nie chcesz wojska – tedy tam nie idź
    Jeśli nie chcesz być posłuszny – staraj się nie być
    Jeśli nie chcesz religii – wtedy nie chciej jej mieć
    Jeśli nie chcesz być ślepy – naucz się widzieć
    Jeśli nie chcesz wybierać – wtedy tam nie chodź
    Jeśli nie chcesz polityki – sam prawdy dochodź
    Jeśli nie chcesz być pod batem – jakoś się hartuj
    Jeśli nie chcesz się ścigać – wtedy nie startuj

    Rok za rokiem rozwiązania systemowe
    Zarastają paraliżem aktywności nowe
    Czego dobrze nie znają to jest podejrzane
    A więc ciągła asekuracja na wszelki wypadek
    Potem sytuacja pełna mega sprzeczności
    Nie spełniają wobec ciebie podstawowych powinności
    Zbrodnia to nie zbrodnia kiedy nie jest ukarana
    Ta kurwa taka głupia jest czy taka cwana?
    Mnoży się urzędników bezustannie populacja
    W sporach z nimi nie stoi po twojej stronie racja
    Otłuszczona kasta na twojej pracy pasożytuje
    Co się da zagarniając udaje, że pracuje
    Dla ciebie i dla mnie, to łatwo zobaczyć
    Gdzie się który odezwie to będzie jednak znaczyć
    Że możliwa na szczęście jest wersja kolejna
    Sytuacja nie jest jednak zupełnie beznadziejna

    Jeśli nie chcesz wojska – tedy tam nie idź
    Jeśli nie chcesz być posłuszny – staraj się nie być
    Jeśli nie chcesz religii – wtedy nie chciej jej mieć
    Jeśli nie chcesz być ślepy – naucz się widzieć
    Jeśli nie chcesz wybierać – wtedy tam nie chodź
    Jeśli nie chcesz polityki – sam prawdy dochodź
    Jeśli nie chcesz być pod batem – jakoś się hartuj
    Jeśli nie chcesz się ścigać – wtedy nie startuj

    Tak, tak, tak, system skrytej agresji
    Poddaje wszystkich bez wyjątku swoistej impresji
    Podobnymi narzędziami konstruowanej
    Raz za razem na każdym testowanej
    Dla zmylenia przeciwnika wymieniają nadbudowę
    Co jakiś czas instrumenty są gotowe
    To sprawia, że to wszystko może wydać się różne
    To może być poprzeczne, a tamto podłużne
    To pomyłka typowa, to jest jedno i to samo
    Dwa lub trzy oblicza takiego samego programu
    Może cztery albo pięć, to zależy co, gdzie, kiedy
    Nowotwór ma zawsze takie same potrzeby
    Mogą być jeszcze większe, mniejsze być już nie mogą
    System się posuwa jednokierunkową drogą
    I zawrócić nie potrafi, poza tym jest za duży
    W interesie to nie jego kiedy sam on sobie służy

    Jeśli chcesz odpocząć – pojedź nad morze
    Jeśli chcesz zobaczyć – patrzaj w kolorze
    Jeśli chcesz się zmienić – wymień nazwisko
    Jeśli chcesz być pod wodą – kup se peryskop
    Jeśli chcesz pomyśleć – to zacznij wreszcie
    Jeśli chcesz samotności – nie szukaj jej w mieście
    Jeśli chcesz mieć kaca przy końcu swego życia
    Rób co ci każą i nie wychodź z ukrycia

  4. Komandor Tarkin

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Podobno pochodził z niedalekiej gminy
    Pokrewnej klimatem Krainie Wiecznej Zimy
    Na tyle na ile można by określić
    Jakieś jego konkretne pochodzenie

    Podobno kiedyś działał razem z Boba Fett
    Potem ich drogi rozdzieliły się
    Jeden zrobił karierę na niwie państwowej
    Drugi stał się łowcą nagród jedynie

    Można było się spodziewać, że to pan, Komandorze
    Tarkin to zrobił, haj, haj
    Można było się spodziewać, że to pana, Komandorze
    Tarkin to dzieło

    Od kogo dostał to wysokie stanowisko
    I czy w ogóle uczciwe jest to wszystko
    Polityka to tarzanie się w błocie
    I każdy się musi ubrudzić

    Tak się toczą losy nie zbadanie
    Nie wiesz kim się stanie, co się komu stanie
    Tylko tyle i aż tyle nam wiedzieć jest dane
    Niekiedy tylko coś więcej powiedziane

    Można się było spodziewać, że to pan, Komandorze
    Tarkin, haj, haj
    Można było się spodziewać, że to pana, Komandorze
    Tarkin to dzieło

    Na wysokim stanowisku czyny są nie te
    Możesz zniszczyć nawet całą planetę
    I nikt złego słowa nie piśnie
    Nawet przed obliczem senatu

    Gdzie tedy idą podatników pieniądze
    Urzędowa grabież najbardziej jest nęcąca
    I kto się dowie, że Jabbowie, ci bandyci
    Pod stołem finansują by zostawić ich w spokoju

    Można było się spodziewać, że to pan, Komandorze
    Tarkin to zrobił haj, haj
    Można było się spodziewać, że to pana, Komandorze
    Tarkin to dzieło

  5. Cztery pokoje

    muzyka: Piotr Wieteska, Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam dopóki jeszcze mogę stać
    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam póki jeszcze prosto stoję

    Polacy są tak agresywni, a to dlatego, że nie ma słońca
    Nieomal przez siedem miesięcy w roku, a lato nie jest gorące
    Tylko zimno i pada, zimno i pada na to miejsce w środku Europy
    Gdzie ciągle samochody są kradzione, a waluta to polski złoty
    Samochody to nie Ruscy kradną tylko robią to właśnie Polacy
    Policja znajduje jeden na sto, natomiast dużą część owoców pracy
    Pożera aparat administracyjno-urzędniczy
    Socjalizm totalitarny zmienił się w koncesyjno-etatystyczny

    To dziś jest dzień, ostatni dzień, haha
    Zarazem pierwszy dzień reszty życia twojego

    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam dopóki jeszcze mogę stać
    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam póki jeszcze prosto stoję

    Biurokracja od czasu upadku komuny rozrosła się trzykrotnie
    Z tą różnicą, że zamiast jednej stanowiska obsadzają cztery partie
    Pieniądze zasadniczo to samo w ramach jednego modelu, tak
    Władza, korupcja i kłamstwa prowadzą najlepiej do celu
    A różnica, że jedni mówią, że PRL była „cool” – a drudzy, że nie
    I że jedni mówią, że pewno Boga nie ma – a drudzy mówią, że jest
    Ale zasadniczo to jest jedna formacja nad wyraz pasożytnicza
    Takie dwie strony jednej chorągiewki tak tutaj zazwyczaj naliczam

    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam dopóki jeszcze mogę stać
    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam póki jeszcze prosto stoję

    To dziś jest noc, haha, ostatnia noc
    Zarazem pierwsza noc reszty życia mojego

    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam dopóki jeszcze mogę stać
    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam póki jeszcze prosto stoję

    Na przykład w cenie benzyny 70% to podatek
    Na utrzymanie tej hydry nienasyconej, ich dzieci, żon i matek
    I właściwie kto wódki nie pije ten jest wywrotowcem, tak
    Świadomie uszczuplającym dochody państwa – bezideowcem
    Przez 7 lat zbudowano w Polsce 19 kilometrów autostrady
    Los Angeles ma około 20, a Warszawa ponad 700 radnych
    Polacy mają depresję totalną, dlatego, że nie ma słońca
    Przez 7 miesięcy w roku, a lato bywa czasem nie gorące

    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam dopóki jeszcze mogę stać
    4 pokoje, 4 pokoje, pokażę wszystko wam póki jeszcze prosto stoję

    Polscy piłkarze nie strzelili od kilkuset minut gola
    To stan na kwiecień 2000 i zakończona moja rola
    To była bardzo gruba Lola, pozdrowienia dla pana Konopki
    I jego wspólnika Gawdzika, o losie słodki…

  6. Mars napada

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Hej, hej – Mars napada
    Dookoła ludzi gromada
    Hej, hej – Mars atakuje
    Żadnej litości nie czuje
    Hej, hej – Mars napada
    Owoce pracy naszej zjada
    Hej, hej – ludkowie biedni
    Kolejny zlew powszedni

    Nad Bałtykiem rozpostarli swoje skrzydła ludzie z Marsa
    Atakować w taki sposób to jest jedna wielka farsa
    Motłoch gapi się zdziwiony, nowej szuka podniety
    Cywilizacyja wroga z innej planety
    W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy
    Albo anty, ryba psuje się od głowy
    A każdy z prawem tutaj jest na bakier
    John Malkovich jak grał Ruska to mówił „madier fakier”
    Inwazja planetarna do plaży się zbliża
    W tym czasie w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliżał
    Co to był za film, co na nim wciąż się ruchali?
    Tu za heroinę, panie, ludzie wszystko by oddali
    Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane
    Jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem
    Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty
    Do portu się zbliżają z Marsa istoty

    Hej, hej – Mars napada
    Dookoła ludzi gromada
    Hej, hej – Mars atakuje
    Żadnej litości nie czuje
    Hej, hej – alarm dla Wybrzeża
    Zagrożenie się rozszerza
    Hej, hej – alarm dla Trójmiasta
    Ina different stylee, rubadub rasta

    W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno
    Jesteś moją królewną

    Do Bydgoszczy zbliża flota się totalnie uzbrojona
    Popularny pięściarz, jego twarz jakaś znajoma
    Dwóch rywali pokonał na potańcówce w „Mózgu”
    I boi się mafii, chyba trafił na Rusków
    Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki
    Stan wyjątkowy – zawsze smaczny i zdrowy
    Podobno jeszcze broni się Gdańsk Orunia
    Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia
    Czy to że, grasz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi?
    Czy ma sens, że się trudzisz? Weź, nie pierdol, to mnie nudzi!
    Radio Marii nadaje, chociaż pod bombardowaniem
    Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie
    Z Marsa generałowie pokazują ważne cele
    Przerażony lud szuka nadziei w kościele
    Nie wiedzą biedacy, że nie pójdą już do pracy
    Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy

    Hej, hej – Mars napada
    Przerażonej tłuszczy gromada
    Hej, hej – Mars atakuje
    Jak kochanie się czujesz?
    Hej, hej – Mars napada
    Lada traktor, traktor Lada
    Hej, hej – Mars atakuje
    Na prostych ludzi poluje

    A w tym całym burdelu jedno wiem na pewno
    Jesteś moją królewną zwiewną

    To Warszawa winna przyjąć stały ciężar ataku
    Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe
    Prezydent nie uciekł do Rumunii jak kiedyś
    Postawmy tamę coraz to nowym obszarom biedy
    Ninja rocksteady, mówią, że jestem Żydem
    Ale wiary mało we mnie, nie jestem chasydem
    Stadion „Legii” wycelował jupitery w obce statki
    Tezkej Pokondr, wypuśćcie Krakena z klatki
    Uciekając z Sejmu posłowie pogubili notatki
    Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki
    A ile nakradliśta, lecz co począć z taką wiedzą
    Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą?
    Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje
    Twierdzi, że w akademykach najlepiej się pije
    Zachodnia flota – Śląsk, wschodnia – na Kraków
    Kraków – dawna stolica Polaków

    Hej, hej – Mars napada
    Dookoła ludzi gromada
    Hej, hej – Mars atakuje
    Żadnej litości nie czuje
    Hej, hej- napada Mars
    Płonie ziemia skąd Sawa i Wars
    Hej, hej – u wrót stoi głód
    Nie rzucim ziemi skąd nasz ród!

    W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno
    Ty jesteś moją królewną

    Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają
    Oni mają pusto we łbach, za babami latają
    Powiedz proszę, jak poeta ukochał swą ojczyznę
    We Francji popracuję i języka liznę, liznę
    Najpierw dobrobyt a potem demokracja
    Akcja na wakacjach, kolejna męki stacja
    W Katowicach ruch oporu z najeźdźcą walczy
    Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy
    Nad Krakowem, dla odmiany, małe grupki powstańców
    Proszę nie wypuszczać psów bez kagańców!
    Lokalnymi potyczkami związały siły wroga
    Wszędzie ruchawka, zniszczenia i pożoga
    Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali
    Przesuwają się na zachód, Wisła się pali!!!
    Gruszkę można walić takoż pod obraz i z pamięci
    Choć już płonął, to krzyczał: „A jednak się kręci!”
    A jednak się kręci Słońce dookoła Ziemi
    Zaświadczą o tym księża palcami swemi
    Hitler powtarzał też, że nie chce wojny wcale
    Czemu ciągle do mnie mówisz per „Ty, pedale”?
    Wojenna armada na Wrocław się kieruje
    Może Pan Bóg się nad nimi ulituje?
    Może nas uratuje? To już zamknięcie matni
    Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!

    Temu, czy temu
    Zrób to samemu
    I ja też tu byłam
    Sama sobie zrobiłam

    Hej, hej – Mars nadada
    Przerażona ludzi gromada
    Hej, hej – Mars atakuje
    A teraz mi powiedz, jak się czujesz?
    Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno
    Jesteś moją królewną

  7. Miliarderzy

    tekst piosenki

  8. Gdybym wiedział to co wiem

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Co u Ciebie nowego? Tyle lat cię nie widziałem
    Kiedy to ostatni raz, nawet nie zapamiętałem
    Dokąd jechał ten pociąg, którym jechać miałeś?
    Wsiadłeś wtedy w ogóle? Czy na peronie stałeś?
    Jakie słowa i myśli były z nami w tej chwili?
    O czym żeśmy gadali i w co żeśmy wierzyli?
    Wszystko mi się miesza
    Obraz, obraz przykrywa
    Weź, mi proszę przypomnij
    Właściwie jak się nazywaszCoś raz miałem i nie mam
    Z resztą trudno to powiedzieć
    Co to było? Lecz chyba było warto to mieć?
    Wtedy życie było mocne, szybkość też niczego sobie
    Nie sądziłem, że Cię spotkam jeszcze kiedyś, bowiem
    Na rozstaju każdy jeden wtedy poszedł w swoją stronę
    Drogami, które bardziej od siebie oddalone
    Opowiadaj szybko, niewiele czasu mam mój kolego
    Naprawdę tyle lat. Co u ciebie nowego?

    Kiedy zrozumiałem jak ważny jest każdy dzień
    Okazało się, że już coraz dłuższy rzucam cień
    Kiedy zrozumiałem jak ważny jest każdy krok
    Zobaczyłem siebie gdy ledwie zaczął się film

    Gdy odgarnąć mogłem wreszcie co ważne tutaj jest
    Mocniej serce mi zabiło, coś się otworzyło
    Świat odmienny się stał inny wymiar już miał
    Gdybym umiał cofnąć się

    Kiedy nauczyłem się jak te torby swe nieść
    Zrozumiałem, że tak nie ma aby obie prawdy mieć
    Tylko tyle i aż tyle nauczyłem się tu
    Życie dając jednocześnie też odbiera każdemu

    Kiedy zrozumiałem jak ważny jest każdy dzień
    Coraz dłuższy za mną cień, z każdym dniem dłuższy cień
    Kiedy zrozumiałem jak ważny jest każdy dzień
    Gdybym wiedział to co wiem
    Gdybym wiedział to co wiem
    Gdybym wiedział to co wiem
    Gdybym wiedział to co wiem
    Gdybym wiedział to co wiem
    Gdybym wiedział to co wiem

  9. Ja tu jeszcze wrócę

    muzyka: Kazik Staszewski, Olaf Deriglasoff
    słowa: Kazik Staszewski

    Ja tu jeszcze wrócę – nie zostawię tego
    Ja tu jeszcze wrócę – bałaganu totalnego
    Ja tu jeszcze wrócę – zawsze kończę, gdy zacznę
    W przeciwnym wypadku spokojnie nie zasnę
    Ja tu jeszcze wrócę – i wiem to na pewno
    Obaj zrobiliśmy partaninę haniebną
    I nie wiem jak ty, ale ja się nie godzę
    Tyle śladów zostawiliśmy na podłodze
    I jeśli nie wrócimy, to łatwo nas namierzą
    Nie mieszajmy pomysłowości z kradzieżą
    Mamy jeszcze niedzielę i musisz to wiedzieć
    Na Witosa, nie będziem przeca ciągle siedzieć

    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę
    Wszystko pochytam i wszystkiego się nauczę
    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę

    Moi chłopcy jakoś nie chcą jeść twoich sznitek
    Jaki z dzisiejszej nocy może być pożytek
    Że czekałem, jak ten kretyn do szóstej nad ranem
    A walki bokserskie są ustawiane
    I wiem, że teraz rządzi się to tym porządkiem
    No proszę cię Lucek, nie bądź wyjątkiem!
    I jeszcze jedno, teraz się zdziwisz
    Ja lubię ciebie dużo bardziej niż myślisz

    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę
    Wszystko pochytam, wszystkiego się nauczę
    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę

    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę
    Wszystko pochytam, wszystkiego się nauczę
    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę

    Ja tu jeszcze wrócę – nie zostawię tego
    Ja tu jeszcze wrócę – bałaganu totalnego
    Ja tu jeszcze wrócę – zawsze kończę, gdy zacznę
    W przeciwnym wypadku spokojnie nie zasnę
    Że świrem dla mnie jesteś, ja mówiłem wiele razy
    Wiesz o co mi chodzi, no i bez obrazy!
    W końcu raz mnie posłuchaj, a sam przestań gadać
    Czy wracasz tam ze mną, musimy se pomagać
    Bo jeśli powiesz nie, to idę sam
    I w dupie całą naszą umowę mam
    Jak chcesz tak to zostawić to twoja sprawa
    Ty mnie narażać nie masz prawa!
    Wszystko co trzeba było, jest już pochytane
    Blanty po nocach i browary nad ranem
    Głupotą by było tak to zostawić
    Jeszcze można wszystko spokojnie poprawić
    Bo dopiero w poniedziałek może się zorientują
    Do poniedziałku gówno ich to interesuje
    A ja stamtąd wychodząc już wiedziałem o tym
    Ja tu jeszcze wrócę!

    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę
    Wszystko pochytam i wszystkiego się nauczę
    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę

    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę
    Wszystko pochytam i wszystkiego się nauczę
    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę

    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę
    Wszystko pochytam i wszystkiego się nauczę
    Mówiłem ci Lucek, ja tu jeszcze wrócę

  10. Do U remember?

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Gosiu pamiętasz jak w święto zmarłych poszliśmy na cmentarz
    Rzuciłem Cię na suchych liści stertę
    Prosiłem Cię niech duszę Ci rozerwę

    Gosiu, kochanie, na zawsze Twe ubranie mi zostanie
    Pamiętam ja te dzikie dwa tygodnie
    Do końca dni mojej miłości zbrodnie

    Improwizacja…

    Gdzie teraz jesteś? Na chłodno bardzo chciałbym znów Cię zetrzeć
    W uścisku twym czułem się tak bezpieczny
    Chociaż żem starszy ja niczym podopieczny

    Gosiu, kochanie, pamiętasz jak szalałem
    Co się stanie, trzymałem Cię za Twoje obie dłonie
    Wskazałaś mi jak moje serduszko płonie

  11. Mazzieh (African in Paris)

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Mazzieh was a soccer player
    Local star of „Julius Berger”
    Playing under 23
    „Gabros” wanted to buy him

    Mazzieh is my brother as well
    So we have much younger sister
    Our family so poor
    Mazzieh’s our hope for sure

    One day saw him talent’s hunter
    Came to Lagos undercover
    Saw my brother playing well
    Mazzieh knew that was last bell

    There’s no future in Nigeria
    Mazzieh started new life period
    Gone with him to Nederlanden
    With contract to Nec Nijmegen

    Pierwszy season wasn’t super
    He knew that he can play better
    So decided to leave Holland
    Dutchmen sold him to Poland

    Mazzieh joined „Legia Warszawa”
    Scored 10 goals in polish liga
    After season to make business
    He’s been sold to „Tenerife”

    This is summer all the year here
    Mazzieh became the best player
    But for team no good was season
    They lost primera division

    But my brother so expensive
    With his help we better lived
    Now you listen – proud no shame
    He joined Paris St.Germain

    Mazzieh’s international star
    He got big house and brand new car
    Took family to Paris
    He was one of six stranieris

    Now, in first team in attack
    With Anelka on his back
    After two years of his playing
    Mazzieh’s pope of St.Germain

    All the Paris loves him madly
    Our parents so much proudly
    Mazzieh’s girl’s is name Marie
    The African in Paris

    African in Paris, African in Paris….

  12. Kochajcie dzieci swoje

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Kochajcie dzieci swoje – wy jesteście im ostoją
    Kochajcie dzieci swoje – niech się was nie boją
    Kochajcie dzieci swoje – bo nad nimi macie władzę
    Kochajcie dzieci swoje – ja z sympatii radzę
    Kochajcie dzieci swoje – jesteście dla nich wzorem
    Kochajcie dzieci swoje – pierwszych marzeń autorem
    Kochajcie dzieci swoje – bowiem miłości waszej
    Nie jest w stanie zastąpić nawet najlepsza z maszyn

    Ojciec Stalina krótko go trzymał
    Napierdalał bez końca, karma boląca
    Ojciec Stalina wykonał olbrzyma
    Kata milionów, upiora domów

    Kochajcie dzieci swoje – niechaj ufne żyją
    Kochajcie dzieci swoje – bo wy także ich nadzieją
    Kochajcie dzieci swoje – bo jesteście silniejsi
    Kochajcie dzieci swoje – bo jesteście mądrzejsi
    Kochajcie dzieci swoje – całym światem ich jesteście
    Kochajcie dzieci swoje – na ramionach je nieście
    Kochajcie dzieci swoje – bo mając miłość w domu
    Nie pójdą jej szukać na ulice po kryjomu

    Ojciec Hitlera ciągle go napierdzielał
    Pasem go ćwiczył, a mały razy liczył
    Ojciec Hitlera stworzył führera
    Co skończył na grobie idei chorej swojej

    Każdy człowiek ma potrzebę kochania
    A dziecko człowiekiem po dwakroć!
    Boleć potrafi grzech zaniechania
    To wszystko jest łatwo tak pojąć

    Kochajcie dzieci swoje – to się potem opłaca
    Kochajcie dzieci swoje – miłość pomnożona wraca
    Kochajcie dzieci swoje – wy tworzycie im wspomnienia
    Kochajcie dzieci swoje – uczuć wypełnienia
    Kochajcie dzieci swoje – to odpowiedzialna praca
    Kochajcie dzieci swoje – ale potem się opłaca
    Kochajcie dzieci swoje – to nie jest wszystko jedno
    Czy na wasz widok śmieją się czy bledną

    Tata i Mama do życia brama
    Opoka pierwsza najważniejsza

    Tata i Mama do życia brama…

  13. Wiek XX

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Wiek dwudziesty na finiszu przyprowadza wielkie nędze
    Coraz szybciej goni całość może tego ja już nie chcę
    Z moim zdaniem jak i z twoim nie za bardzo chcą się liczyć
    Nie umiemy wypowiedzieć tego co chcemy policzyć
    Każdy minister to gangster – taki efekt jest całości
    Każdy gangster to minister – swojej własnej działalności
    Słudzy stali się panami i poznali tajemnice
    Powiedz szybko jak bezpiecznie wyjść wieczorem na ulicę
    Każde serce się przelicza, każdy rozum księgowany
    Nie ma rady, nie ma rady, jestem za słaby na zmiany
    Nawet sam za bardzo nie potrafię się zmienić
    To jest problem i czy mam jego zostawić?
    Koronacja w telewizji w każdą estetykę trafia
    To pytanie jest poważne – Czy już światem rządzi mafia?
    Czy tylko jego częścią, ale mniejszą czy większą
    I czy lepszy jest kamuflaż gdy technikę mają lepszą
    Bowiem nie ma lepszych źródeł niż publiczne są pieniądze
    Który mądry gangster by przepuścił lada taką okazję
    Się widownią nie krępuje tylko leci kodem nowym
    Polityczno zawodowym, i się, kurwa, czuje zdrowym
    Gdy nożyce, które widzę się bez końca rozwierają
    To bogactwo daje tempo, biedni z tyłu zostają
    Na widowni aplauz taki jakby łaizdreip mat śotk
    Czy to ci się nie podoba ale to jedyny podział
    Liga Mistrzów, Liga Mistrzów! – kto odpadnie ten zostaje
    Nowe charty się ścigają na wybiegu i rodzaje
    Tych pościgów bezustannych to zależą od dury
    Lecz element nowojorski jest właściwie wszystkim wspólny
    To jest etos dominacji i nie będziesz miał wakacji
    I przynajmniej przez pięć pierwszych lat nie myśl o prokreacji

    Tutaj w firmie tego nie ma, to firmie zawadza
    Kokaina sprawia, że energia cię rozsadza
    Możesz stanąć w szeregu już gotowy do biegu, hej

    Tłumy uczuć rugowane do zasady kupowania
    Możesz z domu nie wychodzić, a istotę zamawiania
    Zapodajesz Internetem z przeglądarką Microsoftu
    Co pieniędzy ma najwięcej, bogatego lotu więcej
    Koronacja w telewizji w każdą estetykę trafia
    Jednak lepiej jest na żywo lecz nie każdy to potrafi
    Zawodowa pracownica laskę miło zrobić może
    Po wypłacie już jej nie ma i w jakim chcesz kolorze
    Bowiem czas to jest pieniądzem i to ważne przykazanie
    Zamiast tamtych dziesięciu niech w pamięci ci zostanie
    A może chcemy jeszcze?

    Z trzecim czasem w całej stawce można jeszcze się utrzymać
    Ale z tyłu za plecami daje czuć się inną postać
    Która ci na plecach siedzi i liczy na wypadek
    Świat pod rządem mafii pełen wpadek jest i zagadek
    Wypasieni konsumenci których każda nowość kręci
    Dla nich wszystkie te starania dla nich to się wszystko kręci
    Tylko trochę ludności coś tam jeszcze produkuje
    Cała reszta tylko usługuje oraz informuje
    Wiek dwudziesty na finiszu przyprowadza wielkie nędze
    Prędzej, prędzej, prędzej, prędzej, prędzej, prędzej!
    Z moim zdaniem jak i z twoim już nie bardzo da się liczyć
    Nie umiemy wypowiedzieć tego co chcemy policzyć
    Ćyzcilop ymechc oc

  14. Szyby brudne

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Zajebane wszystkie szyby brudne
    Wszystkie stare kurwy te paskudne
    Wielkie są rozmiary mego stresu
    A Ty lepiej pilnuj swego interesu

    Na dzielnicy znowu w ryj się walą
    Pewno znowu coś podpalą
    Zaświnione wszystkie studnie nasze
    Nasi u Rusków kupują kałasze

    Bolą nogi mnie i ręce bolą
    Ciągle nowych tu morderców szkolą
    Zajebane wszystkie szyby brudne
    Wszystkie stare kurwy te paskudne

    Das kinder grosse mutter schokolade
    Das kinder grosse mutter schokolade
    Das kinder grosse mutter schokolade

  15. Wicuś ulepił grzybki

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Poziom korupcji w Polsce się zwiększa
    Co robi w moim łóżku ta pani nietutejsza?
    Jeszcze wczoraj jej nie znałem, w nocy bardzo ją kochałem
    Teraz oczom nie wierzę, ale ze mnie zwierzę
    Mam problemy z kobietami bo jestem taki brzydki
    Wicuś ulepił grzybki!

    Poziom korupcji w Polsce się zwiększa
    Co widzę to poranna toaleta niedzisiejsza
    Pieniądze jakieś miałem, chyba wszystkie wydałem
    Teraz szperam w pamięci, ale pamięć mnie nie nęci
    Mam problemy z erekcją bo jestem taki brzydki
    Wicuś ulepił grzybki!

    Poziom korupcji w Polsce się zwiększa
    Jak to było wczoraj to jest tajemnica najgłębsza
    Na pewno coś piłem, na pewno coś paliłem
    To jest jak z Ioneski, takiej Ionesco groteski
    Mam małego penisa i jestem taki brzydki
    Wicuś ulepił grzybki!

    Poziom korupcji w Polsce się zmniejsza
    Katolicka religia jest przecież najliczniejsza
    Jest papież Polak i rozumne rządy
    Morze szumi, ja wierzę, a ja w Polskę wierzę
    Dzisiaj wszyscy sobie razem w szczęściu ręce podamy
    Nawzajem sobie serca oddamy

    Poziom korupcji w Polsce się zwiększa
    Kradniecie na potęgę wy skurwysyny
    Stoję i się gapię, telewizor swoje gada
    A ta stara ich armada pod wodę się zapada
    W miłości i zazdrości jestem taki szybki
    Wicuś ulepił grzybki!
    Wicuś ulepił grzybki!
    Wicuś ulepił grzybki!

    I na koniec coś miłego bo herbata grzybowa
    Andżelika du bist cool niczym bomba wodorowa

    A wszyscy zjedliśmy grzybki!
    Wszyscy zjedliśmy grzybki!
    Wszyscy zjedliśmy grzybki!
    Wszyscy zjedliśmy grzybki

  16. Chcem piwa cz.2

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    To, że nie mam dresu
    Jest powodem wielkiego stresu
    Mojego super ego, ale też mojego id
    Pod blokiem moim
    Każden jeden się stroi
    W pięknym stroju wymontowuje radia
    Z samochodów…
    Ze schodów…
    Kurka siwa…
    Chcem piwa…

    Całe towarzystwo
    Wczoraj do mnie przyszło
    Nie mówili, ale dali mocno odczuć:
    Uniform ma być jeden
    Inaczej wpadnę w biedę
    Inaczej każdy na mój widok będzie pluć
    Pod buty…
    Każdej minuty…
    Kurka siwa…
    Chcem piwa…

    W alkoholu niemocnym
    Kupionym w sklepie nocnym
    Topię swoje problemy, myśli nim zalewam
    Na roboty mnie nie biorą
    Idą swoją sforą
    Już przemysłową ilość w siebie wlewam
    Do paszczy…
    Do ryja…
    Zwija, zrywa…
    Chcem piwa….

    Dzielnicowy od roku
    Ma mnie chyba na oku
    Czuję, że próbuje robić mnie kapusiem
    Wtedy będzie już finito
    Obiecuję ci to
    Skończą ze mną jak skończyli z mym tatusiem
    Do ziemi…
    Dłońmi naszemi…
    Zasypywa…
    Chcem piwa…

    Osiedle z dużej płyty
    Co dzień staję jak wryty
    Jak tak można pobudować takie gówno
    Jak można wyhodować
    I potem nie panować
    Nad tą zgrają, co ciągnie nosem równo
    I pali…
    W cynfolii…
    Nieżywa…
    Chcem piwa…

    Wiatr wieje jak chce
    Każdy chowa się
    Tu przeciągi są jak do katastrof obraz
    Nie mam siły, odpadam
    Za mną ludzi gromada
    Tylko o tym mogę myśleć za razem raz
    Tak tu było od zawsze, mniej kolorów może miało
    Właściwie jedno i to samo się działo
    Ofiary zaściankowej wojny mówią o tym spokojnie
    Tylko silnych los obdarza hojnie
    Bo jakie liczy się myślenie, czy to jeszcze jest myślenie?
    Niestety tylko jedna rzecz jest w cenie
    Inne to są jej pochodne, cała reszta jest nieżywa
    Ja jedno czego chcę – chcem piwa!!!

    Chcem piwa, kurka nieżywa
    Chcem piwa, o kurka siwa
    Chcem piwa, chcem piwa,
    Cchcem piwa, chcem piwa…
    Chcem pjiwa…

  17. Randall i duch Hopkirka

    muzyka: Kazik Staszewski, Piotr Wieteska
    słowa: Kazik Staszewski

    Dokąd ciągle uciekasz i przed kim się kryjesz?
    Czy raczej przed tym, po co tak żyjesz?
    Ketor bez woli do domu którego
    Się schowasz zbraknie ci Twojego
    Uczucia i myśli Twojej ostatniej
    Gdzie kryjówka, gdy Ci tego zbraknie
    Na ulicy grozę witać
    Niech pomyśle, co się obecnie może przydać
    W świecie, na pewno jakaś wiara
    Co w obiedzie życia smak ustala
    Jaki sens jego, bez niego kolego
    Nie ma to raczej odcienia różowego
    Bo się rodzisz, umierasz i co ponadto?
    Nie za wspaniale, a tedy ludzie łakną
    Tłumaczenia swego tutaj pobytu
    Na różne sposoby
    Raz transcendentalne raz usłużne

    Jak wiele można sensu takiego
    Zagarnąć łapami jednego czy drugiego
    Dnia żywota swojego jedynego
    Albo nie jedynego
    Od opcji zależy
    Do której się w danej chwili przynależy
    W którą się wierzy
    Mocniej, mniej mocniej lub mocniej inaczej
    A która znaczy
    Trzeba mieć jakiegoś przewodnika
    Czy innego drogowskazu albo ratownika
    Wpadniesz do jeziora – pływać nie umiesz
    To ma za zadanie wypatrzeć cię w tłumie
    Innych się kąpiących i na ratunek wyciąga z topieli
    Nawet opatrunek zaordynuje, coś na podobieństwo
    Nie wiem czy jasno mówię
    Ponoć człowieczeństwo tym się różni
    Od animalizmu szeroko pojętego

    Gdy jestem zły – to szczerzę kły
    Gdy jestem dobry – czekam nagrody

    Eee… a co to ja chciałem powiedzieć jeszcze
    Że w stare spodnie się nie mieszczę
    A może trochę jak na to spojrzeć
    To chce znak wszędzie może dojrzeć
    A inny nie zobaczy
    No i który lepszy
    A gorszy który
    Kultura dla natury to paradoks
    I w sobie sprzeczność
    Sama, a przecież to niegrzeczność
    Tak mój dziadek gadał i się nagadał
    Teraz jego wnuk stale niedojada
    Czy siwym włosom należy się szacunek
    Tylko z powodu wieku
    Czy warunek inny być powinien?
    Jacy w życiu byli?
    Sami pięknie żyli, innym pozwolili?
    Jak pan sądzisz?
    Parę słów do tego
    Uzasadnienia prostego moralnego
    Nie komplikacje, powiedzieć swoje zdanie
    To czasem nie do wykonania zadanie
    Bo mówić, co się myśli to duża sztuka
    Nie dla każdego
    Ale taka nauka
    Może wiele wysiłku kosztować
    I nie zda się na wiele
    Bo może powodować
    Konflikty różnorakie, takie to a takie
    Sytuacje niemiłe
    Często na bakier z tym, co się chce
    Lepiej zacząć od siebie
    Dobrze gdy wybór należy do Ciebie
    Bo nie być panem losu swojego jedynego
    Boje się wyobrazić sobie coś takiego
    To pean na to, co się ma
    Paplanina
    Jak się będzie uważać to idzie wytrzymać
    Chociaż często koszą z trawą równo
    Nie mów na życie gówno!

    Gdy jestem zły – to szczerzę kły
    Gdy jestem dobry – czekam nagrody
    Gdy jestem zły – Malusia, idziesz Ty
    Gdy jestem dobry – kąsają mnie kobry

  18. Każdy potrzebuje przyjaciela

    muzyka: Kazik Staszewski Olaf Deriglasoff
    słowa: Kazik Staszewski

    Każdy potrzebuje aby ktoś go wysłuchał
    Poczuć chce na głowie dobre ręce
    Każdy potrzebuje by móc komuś coś powiedzieć
    Tak jak w tamtej piosence

    Każdy potrzebuje do kogoś się przytulić
    Widzieć uśmiech słońca w oczach bliskich
    Może tylko czasem troszeczkę się boi
    Sobie myślę, że dotyczy to wszystkich

    Każdy szuka czego opowiedzieć nie umie
    Na sposobów tyle ile jest bajek
    Tak bardzo chciałby znaleźć brata w tłumie
    O tym śpiewał też inny grajek

    Każdy potrzebuje ciepła dobrego
    I pragnie właściwie codziennego wesela
    Każdy potrzebuje mieć kogoś bliskiego
    Każdy potrzebuje przyjaciela

  19. Jesień

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    Jest jesień – nie mogę rano wstać
    Jest jesień – cały dzień mógłbym spać
    Czy wiesz jak nieprzyjemnie jest po ciemku musieć wstać?
    Pewnie nie wiesz?

    Posłuchaj jak bije serce moje
    Dwa razy prawie szybciej niż kiedy normalnie
    Gdy nagi wiosną leżę w trawie właściwie prawie śpię
    O kurde!…

    Jest jesień – niedługo święta już
    Nie znoszę tych katolickich póz…
    Co z Bogiem może mieć wspólnego
    że ludzie żrą jak świnie ?
    to szybko minie…

    Na szczęście jest jeszcze wazelina
    Jesienią ta mnie przy duszy trzyma…

    Inaczej bym zakopał się po szyję i już spał
    Rady bym nie dawał…

    Nareszcie po zimie wiosna jest
    Na szczęście cykliczny Boga gest…
    Ustawił tak na wieki świat że wszystko kręci się
    W koło kręci się…
    W koło kręci się…

  20. Lśnij potęgo kościołów

    muzyka: Kazik Staszewski
    słowa: Kazik Staszewski

    U bram, których wrota ociekały ze złota uniósłszy swoje ręce ku niebu
    Modlitwy szept męcząc ze sił swoich całych to Panu oddawał zwycięstwo
    U stóp ciągnął pochód obdarty z nadziei, skazany na tak powolne konanie
    I tylko słup ognia przypomnieć miał prawdę, iż niczem to przy tem co się stanie
    Na wieki wydało się tedy triumfu oblicze grozą nakryte
    Na klęczkach lub pełznąć to dane być mogło imieniem tak jego łaskawym
    Gdy patrzył to wicher u stóp jego stawał jak jaki niewolnik usłużny
    To tutaj, na ziemi, on Jego ramieniem układał kto mniej był to dłużny
    Lecz nawet ta jego sylweta karząca malała na tle domu Ojca
    Ten tutaj był mieszkał od samego początku do zupełnie samego końca
    Czego nikt już nie pojmie i niech nawet nędzny nie próbuje
    Klęcz i wykonuj w to jedno imię w które wierzysz i czujesz

    Lśnij potęgo kościołów, a zakon uczyńcie żebraczym
    Lśnij potęgo kościołów na tego królestwa odchodzie

    Pochodnie lizały ten widnokrąg krwawy na ranie po rzezi zaprzeszłej
    Gdy Amen rozlegnie się u sklepień niebios to wielki czas by zstąpić do piekieł
    To głos Boga słychać – bo głosu takiego największy i z ludzi nie wyda
    Struchlały byt wobec tajemnej potęgi jest niczem padliny ohyda
    Czem topór karzący przed okiem upadłych tem jawi się moc nad mocami
    Na sukna czerwieni stłamszone ofiary błagają o litość nocami i dniami
    Liżąc popiół i proch u stóp jego nie ważą sie głowy podnosić
    Nawet na myśl nie przyjdzie by wniwecz o łaskę poprosić
    Ten kielich co złotem objawia wieczności unosząc się wedle objawień
    Na miejsca, na których powinniście czekać napływa niczem płaszcz stary
    A jeno słuchajcie słów które mówione są bramą na wieki wskazaną
    Co było, a nie jest – nie pisze się w rejestr jak choćby i dobroć złamaną
    Niewinni są winni i tego nie pojmać rozumem człowieczym się nie da
    Bo gruzy odarte gdy krzyczeć by mogły i to skowyt ich sięgnąłby nieba
    Najświętsze to imię co słuchać nakazań dopiero po końcu lat stawi
    Jedyną i jedną konieczność i nakaz w tem sensie żywota objawi

    Lśnij potęgo kościołów, a zakon uczyńcie żebraczy
    Lśnij potęgo kościołów, a ludy pognajcie w kajdanach

    Tak na nic te bicze i szat rozdzieranie, nikt panem samego siebie nie jest
    Kolejna ofiara świętości ołtarzy przynosi znów siebie do ciebie
    Gdy znosząc nadzieję jaka by ona nie była nie zastalim w domach nikogo
    Ta ręka z pierścieniem wskazuje już długo którą trzeba iść drogą

    Lśnij potęgo kościołów, a zakon uczyńcie żebraczy
    Lśnij potęgo kościołów, nie dowiesz się co to dziś znaczy
    Lśnij potęgo kościołów, a zakon uczyńcie żebraczym
    Lśnij potęgo kościołów na znaku królestwa odchodzie

    Lśnij potęgo kościołów, a zakon uczyńcie żebraczym
    Lśnij potęgo kościołów, a ludy pognajcie w kajdanach
    Lśnij potęgo kościołów, a zakon uczyńcie żebraczy
    Lśnij potęgo kościołów, nie dowiesz się dziś co to znaczy